Potter Rozdział 1
-Malfoy!!!-krzyknął Harry
-Potter???-ryknął Draco
-Co ty tutaj robisz???W dormitorium GRYFONÓW,a nie ŚLIZGONÓW! Kto ci dał hasło bałwanie???-zapytał Harry
-O nie,Potter,nie będziesz mnie obrażać!Mam tajną misję dla Czarnego Pana.I zaraz ją wykonam! AVADA KADAVRA!
Harry zrobił unik.Lecz gdy szedł potknął się o swój kufer poczuł,że spada w jakąś ciemność...Spadał i spadał i spadał.Nagle stanął na nogach i znalazł się bardzo dziwnym miejscu.
-Gdzie ja jestem???-mruknął-Chyba się teleportowałem.
I wtedy to się stało...Zobaczył patronusa...To była łania. Harry szybko pobiegł za nią i znalazł się w bardzo ciemnym lesie.Dopiero po chwili spostrzegł leżące ciało.To był...
-Snape!!!-krzyknął-zabiłeś Dumbledor'a! DRĘTW...
-NIE,Harry!-rozległ się głos.
-To nie Snape.On jeszcze nigdy nie nazwał mnie ,,Harrym"...
-Harry,to ja Severus...to ja cię tu sprowadziłem...Przed moją śmiercią chciałem ci coś wyznać...
-Niby co??? Że jesteś śmierciożercą i że chcesz mnie zabić?
-Nie Harry...Ja nie zabiłem Dumbledore'a z rozkazu Sam-Wiesz-Kogo...Albus mnie o to poprosił.
-CO???
-On...on nosił pierścień Marvolo Gaunta.Na palcu.I to winiszczyło mu duszę...Ale nie o tym chciałem mówić...
-O co ci chodzi???Za to co mi zrobiłeś nie zamierzam cię uzdrawiać!!!-ryknął rozdrażniony Harry
-Posłuchaj,Harry.Ja...ja znałem dobrze twoją matkę...Ona mieszkała blisko mnie...kiedy jeszcze nie znała Hogwartu...ja byłem jej bliskim przyjacielem...to ja jej opowiadałem o magii...i ja...ja ją...ja ją kochałem...
-Słucham???-mruknął Harry
-Tak...Ale gdy pojawił się twój ojciec,ona wolała jego...Dlatego mój patronus to łania...tak jak jej...Chyba nie wiesz o tym,że dzięki mnie żyjesz...
-Ale Jak?Dlaczego?
-To prof.Trelawney odczytała twoją przepowiednię...i Sam-Wiesz-Kto ją wysłuchał...chciał zabić Jamesa,Lilly i ciebie...I wtedy powiedziałem to Albusowi...I dlatego żyjesz...
-Ale dlaczego masz umrzeć?-spytał Harry
-Wąż Sam-Wiesz-Kogo,Niagini mnie ugryzła...Za chwilę umrę...
Harry bez wahania wyjął z kieszeni szaty eliksir życia.Została tylko jedna kropla.
-Resztę przeznaczyłem na uzdrawianie:Lupina,Tonks,Freda,Hermiony i Zgredka...-pomyślał Harry.
-Znasz zaklęcie rozmnażające?-zapytał Snapa.
-Tak... Kastelius Maxima!-krzyknął Snape
Butelka z eliksirem zrobiła się pełna.
-Pij-rozkazał Harry
Snape posłużnie napił się eliksiru.Natychmiast poczuł się lepiej.
-A teraz wracajmy do Hogwartu!-i razem teleportowali się.